środa, 29 maja 2019

Wygrała demokracja!

Jeszcze tydzień temu, byłbym w stanie postawić duże pieniądze, że frekwencja w wyborach do Europarlamentu nie przekroczy 40%. Od samego początku były one traktowane przez moich rodaków po macoszemu, jako coś odległego i niezbyt ich dotyczącego. Gdy w niedziele o godzinie 21:00 ogłoszono frekwencję, to przecierałem oczy ze zdumienia i mówiłem w duchu: "dobrze, że nie jestem hazardzistą".

Jeszcze według badań sondażowych „exit poll” frekwencja wynosiła 43 procent. Gdy PKW oficjalnie ogłosiło, że w wyborach udział wzięło 45,68 procent, to z dumą rzekłem: „chepaux bas”, krajanie znad Wisły. 

Co do wyniku? Jednych cieszy więcej, innych mniej. Zadowolić wszystkich nie można. Partia rządząca mówi, że wygrała. Bez cienia wątpliwości, mogę potwierdzić, że PiS wygrał plebiscyt na popularność w Polsce. Tyle, że polityka to nie konkurs piękności. Gdyby się przyjrzeć dokładnie, to w Parlamencie Europejskim, te wybory przegrali, nim się one rozpoczęły. Szukając koalicji z eurosceptycznymi partiami zepchnęli się do politycznego planktonu, który tylko wypełni puste miejsca w budynkach w Strasburgu i Brukseli.

Koalicja Europejska, na którą oddałem głos, pierwszego miejsca nie zajęła. Pewnie to jest jej główną bolączką. Plan minimum, jednak wykonała, wprowadzając 22 szable, które zasiliły najbardziej liczące się frakcje. Tym samym to właśnie europosłowie KE, będą mieli największy wpływ na kreowanie polityki europejskiej w kolejnych latach.

Powodów do zmartwień, nie ma również Wiosna Roberta Biedronia. Liczyła ona co prawda na dwucyfrowy wynik, i pewnie przy niższej frekwencji udałoby się jej go uzyskać. Ostatecznie w swoim debiucie wprowadzili trzech europosłów, którzy prawdopodobnie zasilą jedną z większych frakcji Socjalistów i Demokratów. Wyborcy łaskawi byli, także dla kandydatów Konfederacji i Kukiz 15. Dzięki wynikom poniżej 5%, nie będą musieli się męczyć przez następne 5 lat męczyć w ławach „ohydnego Parlamentu Europejskiego”.

Reasumując, te wybory wygraliśmy wszyscy. Uczestnicząc w nich pokazaliśmy, że polityk musi się z nami liczyć. Nie ważne czy jest z PiS, PO, PSL, SLD czy z Wiosny. W tych wyborach, każdy z nas kierował się innymi priorytetami. Jedni dniem dzisiejszym inni przyszłością, ale byli też tacy, dla których żaden z tych priorytetów nie miał znaczenia. Nie zamierzam tego krytykować. Najważniejsze byśmy nie dali sobą manipulować, a na koniec potrafili podać ręce. Wszak na jesień czekają nas kolejne Igrzyska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz